Listy AntoniettyDrukuj

Wielkie litery niezdarnie kreślone przez małą dziewczynkę na kratkowanej kartce papieru. Jeśli wysilić wzrok i z uwagą przeczytać ich treść, potrafią zadziwić wytrawnych teologów, a samemu ich Adresatowi z pewnością są bardzo bliskie. Część listów pisała pod dyktando córki jej mama, kiedy ta jeszcze nie umiała tego robić i kiedy już nie mogła kreślić liter sama z powodu postępującej choroby.
"Kochana Matko Boża, Ty jesteś bardzo dobra, weź moje serce i zanieś do Jezusa" - zwracała się do Matki Bożej.

"Kochany Tato - pisała w liście do Boga Ojca - dziś bardzo kaprysiłam. Jutro postaram się być grzeczniejsza i mam nadzieję, że spełnię wiele dobrych uczynków. Kocham Cię bardzo, ale dziś skłamałam i proszę, byś mi przebaczył. Proszę cię o to z całego serca, ponieważ odczuwam wielki ból.

Antonietta Meo, zwana także przez bliskich Nennolina, nie była grzeczniutkim aniołkiem. "Niezłe z niej ziółko!" - mawiali bliscy i nauczyciele. Kiedy nie smakował jej obiad, talerz wraz z zawartością lądował na podłodze. Była żywa, uśmiechnięta, wygadana. Potrafiła przekupić nianię kawałkiem czekolady, aby ta zaśpiewała jej piosenkę.

Podczas Mszy Świętej dziewczynka nie potrafiła usiedzieć na miejscu, co denerwowało jej mamę. Szczególnym jej zainteresowaniem cieszyły się relikwie, które znajdują się w bazylice Krzyża Jerozolimskiego. Mała Antonietta klękała przed tabliczką z napisem: "To jest Król żydowski': i dotykała dziecięcymi paluszkami gwoździ, które przebiły ręce Chrystusa.

Pan Jezus nie pozostał obojętny na te przejawy dziecięcej czułości. dziewczynka spotykała się z Nim osobiście w swoich wizjach i zaraz dzieliła się tym z mamą. Ta jednak nie dawała jej wiary. Innym razem prosiła mamę, aby pomogła jej pisać listy do Jezusa, bo taka była Jego prośba. Zatrwożona matka udała się po pomoc do spowiednika, a ten radził spełnić prośbę dziewczynki. Od tego czasu powstało ponad 160 listów.

Spotkania z Matką Bożą i Jezusem prowadziły Antoniettę w pobliże krzyża. Na jednym ze zdjęć widać małą dziewczynkę przytuloną do wielkiego krzyża w ogrodzie. To zbliżenie do cierpienia Zbawiciela stało się wkrótce dla niej osobistym doświadczeniem wielkiego bólu.

Najpierw Antonietta straciła nogę po niewinnie wyglądającym wypadku. Lekarze postawili wstrząsającą diagnozę, To rak. Choroba rozprzestrzeniła się na płuca, gardło, głowę, ręce ... Jednak dziewczynka była bardzo dzielna. Mówiła, że czuje się dobrze, pocieszała zapłakaną mamę. Lekarz nie mógł wyjść z podziwu, jak tak małe dziecko może z takim spokojem znosić tak straszliwe cierpienie. "Ja wyłbym z bólu!" - twierdził. Poruszony zachowaniem Nennoliny ten wątpiący i krytycznie nastawiony do wiary człowiek padł na kolana. Stał się jednym z nawróconych, ocalonych grzeszników, za których tak gorąco modliła się dziewczynka tymi słowami: „Jezu, pierwsza i najważniejsza rzecz, o którą Cię proszę, to spraw, bym była święta. Chcę bardzo cierpieć, aby wynagrodzić Ci za grzechy ludzi, szczególnie tych najbardziej złych. Chciałabym być palącą się dzień i noc przed tabernakulum lampką”.

Antonietta pragnęła wyzdrowieć i żyć, ale swoją przyszłość powierzyła z głęboką ufnością Jezusowi: "Chciałabym nigdy nie chorować ... i Ty spraw, bym nie zachorowała. Jeśli chcesz, spraw, abym zaczęła chodzić ... , ale jeśli nie chcesz tego ... - FIAT VOLUNTAS TUA (Bądź wola Twoja)" - mówiła.
Antonietta odeszła w bólu i cierpieniu, przeżywszy 6 lat, 6 miesięcy i 18 dni. Ostatnie jej słowa to wyszeptane z trudem: "Boże, mamo, tato!". Nie pozostawiła po sobie rozpaczy, ale rozpaloną wiarę i miłość, z której czerpali jej rodzice, bliscy, wszyscy ci, którzy ją znali. Świadectwem swojego krótkiego życia nawraca do dzisiaj jako kandydatka na ołtarze. Zapewne i tam, w niebie, pisze listy i wręcza je osobiście Adresatowi, martwiąc się o nas wszystkich tu, na ziemi. Bo ona widzi Go już twarzą w twarz. Spełniło się jej marzenie, o którym pisała w jednym z listów dyktowanych mamie: "Kochany Panie Jezu, bardzo pragnę Cię zobaczyć. Chciałabym, by wszyscy mogli Cię widzieć! Wtedy będą Cię bardziej kochali!..

Za: http://dmsubiacopl/ppag26-8/268/wiadek-wiary
M. Krzyszkowski, „Dzieci Pana Boga”, wyd. Rafel, rok 2015 str. 15 -17


Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies
rm lumen trwam plus nasz dziennik gosc niedzielny