Piłka, maszyna i różaniec
- 15.10.2015
- Cudowne historie - "Dzieci Pana Boga"
- 1925 Czytań
Pomysł zapisywania swoich myśli tak bardzo spodobał się mamie chłopca, że na Boże Narodzenie, gdy skończył 1 O lat, dostał maszynę do pisania. Pierwsze słowa, które na niej zapisał są pełne energii i optymizmu: "Dziękuję i, mamusiu, że jestem na tym świecie, że dałaś mi życie. Jest takie piękne! Tak bardzo chcę żyć".
Takie słowa mógł wystukać na swojej maszynie dziesięciolatek o szczególnej wrażliwości, ale przecież takich chłopców jest wśród nas wielu. Każdy kapłan przygotowujący dzieci do Pierwszej Komunii Świętej znajdzie zapewne podobnego wśród swoich pilnych uczniów. Jednak ta historia ma w sobie coś bardzo niezwykłego; coś, co zachwyciło Jana Pawła II i papieża Franciszka.
Silvio urodził się w 1967 roku w Moncalieri niedaleko Turynu, we Włoszech. Był zawsze uśmiechnięty i radosny. Lubił czytać Pismo Święte. Ze szczególną uwagą zgłębiał i przeżywał mękę Chrystusa. Dzień Pierwszej Komunii Świętej był dla niego bardzo ważny, bo wtedy zapisał swoje postanowienie: "Od dziś moim największym przyjacielem będzie Jezus. Na zawsze". Ta przyjaźń już wkrótce miała zostać poddana ciężkiej próbie.
Kiedy Silvio skończył 11 lat, zaczął odczuwać pierwsze dokuczliwe bóle nóg. Były tak mocne i osłabiające, że nie mógł już grać w swoją ukochaną piłkę ani spokojnie zasnąć, z trudem się poruszał. Zaniepokojeni rodzice usłyszeli od lekarzy bezlitosną diagnozę: rak kości. Natychmiast zmobilizowali wszystkie siły, aby zapewnić synowi jak najlepsze leczenie. Znaleźli klinikę we Francji. Niestety, wyjazdy tam nie dały zadowalającego efektu. Mama i tata robili wszystko, by mógł wyzdrowieć. On sam odmawiał różaniec, który od tej pory stał się jego nieodłącznym towarzyszem. Przejęci rodzice chcieli być z nim w cierpieniu dzień i noc, ale on często prosił: "Tato, idź spać. Muszę zostać sam z Jezusem, długo z Nim rozmawiać, powiedzieć o wszystkim, co noszę w sercu".
Ból, jaki chłopiec przeżywał, stał się nie do zniesienia. Wołał wtedy: "Jezu, ratuj! Weź mnie do siebie! Już nie dam rady!". Choroba coraz bardziej okaleczała jego ciało. Gdy rodzice mieli jeszcze z nim kontakt, wiedzieli, iż ofiarowuje on swoje cierpienie w intencji kapłanów i misjonarzy, za zbawienie grzeszników oraz by wszyscy ludzie na świecie stali się dla siebie braćmi ...
Silvio prosił ojca, aby mógł codziennie przyjmować Komunię Świętą. Kapłan, który przejeżdżał do niego wiele kilometrów, wspominał, jak dużo się od tego dziecka nauczył. Choroba odebrała mu wzrok i słuch. Tuż przed śmiercią wyszeptał: "Mamusiu, jakie to straszne nie móc widzieć słońca, światła, roślin, kwiatów. Ale najgorsze, że nie mogę zobaczyć już ciebie, taty i Carla". Mówił o swoim braciszku, który miał wtedy roczek.
24 września 1979 roku Silvio odszedł do nieba. Szybko wokół jego domu i rodziny zgromadzili się przejęci ludzie. Powstało Stowarzyszenie "Przyjaciele Silvia" które wydaje biuletyn i organizuje pomoc ubogim, bezdomnym, chorym. Włoscy biskupi napisali o Silvio, że to "dwunastoletni gigant Ewangelii". Jan Paweł II, poruszony tą historią, w połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku zainicjował sympozjum o świętości dzieci, a papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności jego cnót.
Po Silvio została też piłka, maszyna do pisania, różaniec oraz słowa zapisane w dzienniku, które poruszają nawet dorosłych - świadectwo niezwykłej, choć przecież tak bliskiej każdemu z nas dziecięcej świętości; świadectwo dla wszystkich: dzieci, rodziców' kapłanów ...
M. Krzyszkowski, „Dzieci Pana Boga”, wyd. Rafel, rok 2015 str. 11 -14