Prawda i tajemnica
- 21.10.2015
- Cudowne historie - "Dzieci Pana Boga"
- 1650 Czytań
Dwa lata młodsza siostra Franciszka miała zupełnie inny charakter. Żywa i energiczna, uwielbiała śpiew i taniec. Przy najmniejszej dziecięcej kłótni potrafiła się obrazić i dąsać wiele dni. Była jednak duszą towarzystwa, bo serce miała dobre i pogodne.
Obydwoje bardzo lubili swoją kuzynkę Łucję Wspólnie pasali owce, dobrze się bawiąc przy okazji. Franciszek grał na fujarce, a dziewczęta tańczyły i śpiewały. W tamtym czasie niechętnie rezygnowały z beztrosko spędzanego czasu na rzecz modlitwy. Tak Łucja wspominała tamte chwile: "Zalecono nam odmawiać po jedzeniu różaniec. Żal nam było każdej chwili, więc wynaleźliśmy dobry sposób szybkiego odmawiania go. Na każdym ziarnku mówiliśmy tylko dwa słowa: «Zdrowaś, Maryjo», a na końcu dziesiątki, po przerwie też dwa słowa: «Ojcze nasz». W ten sposób w mgnieniu oka odmówiliśmy różaniec”.
Jednak to, co się wydarzyło w roku 1916 i 1917, osobiste dotknięcia Bożej świętości oraz przerażająca wizja losu grzeszników, zmieniło ich życie radykalnie. Dzieci wzięły sobie głęboko do serca słowa wypowiedziane ze smutkiem przez objawiającą się im Maryję: "Módlcie się, módlcie się dużo i składajcie ofiary za grzeszników, bowiem wiele dusz idzie do piekła, ponieważ nie ma nikogo, kto by się ofiarował i modlił za nie podczas ich życia': Od tego czasu wszystkie modliły się i umartwiały gorliwie. Wydaje się, że szkoda im było teraz każdej minuty. Świadomość, jak cenna jest ich ofiara, sprawiała, że nie wypuszczały z rąk różańca.
Przed dziećmi jednak była wielka próba odwagi. Mama Łucji nazwała ją "kłamczuchą", miejscowy proboszcz także im nie wierzył. Rodzice Franciszka i Hiacynty ufali swoim dzieciom, jednak sprawa stała się publiczna i miejscowe władze próbowały wszystkich sposobów, aby udowodnić, że dzieci kłamią. Wielokrotnie mali pastuszkowie byli wyśmiewani, znieważani i bici. Zamknięto ich nawet w więzieniu. Rozłąką z rodzicami, straszeniem ugotowaniem we wrzącym oleju, który przyrządzano na ich oczach, próbowano wydobyć z nich fatimskie tajemnice. Na próżno. Cierpienie, lęk i strach sprawiły, że z wielką ufnością oddały to wszystko Maryi. Siostra Łucja wspominała: "Franek powiedział do mnie z radością i głębokim spokojem: „Jeżeli nas zabiją, tak jak mówią, szybko znajdziemy się w niebie. Co za szczęście”.
Już wkrótce spełniło się to marzenie Franciszka. On pierwszy padł ofiarą epidemii grypy, umierając 4 kwietnia 1919 roku w wieku dziesięciu lat. Jego spokojna i łagodna śmierć zrobiła na wszystkich wielkie wrażanie. Jego tata wspominał, że "umarł, uśmiechając. ."
Hiacynta także zachorowała. W czasie jej pobytu w szpitalu odwiedziła ją osobiście Matka Boża i zapowiedziała, jak umrze. Dziewczynka odeszła z tego świata 20 lutego 1920 roku.
Papież Jan Paweł II beatyfikował Franciszka i Hiacyntę 13 maja 2000 roku w Fatimie. Mali strażnicy prawdy i dziecięcej wiary zadziwiają do dzisiaj swoją prostotą i niezwykłą odwagą, której przecież tak często brakuje nawet dorosłym.
M. Krzyszkowski, „Dzieci Pana Boga”, wyd. Rafel, rok 2015 str. 29 - 31