POKOCHAĆ NA NAWO BOGA, SIEBIE I ŚWIATDrukuj

Ks. Andrzej rozpoczął nasze rekolekcje od wspomnień z dzieciństwa. Jako ministrant nie miał żadnej wiedzy o Syberii! Kojarzyła mu się z mrozami, niedźwiedziami, trudnymi warunkami życia. Nigdy nie myślał o pobycie w tej części świata. To, co wydawało się niemożliwe w jego życiu, zostało urzeczywistnione. Duży wpływ na jego decyzję o wyjeździe miał o. Henryk Kałuża. W trakcie rekolekcji, jakie głosił w Krapkowicach, gdzie ks. Andrzej był wikarym doszło do rozmowy na temat misji w dalekiej Syberii. Nieopatrznie ks. Andrzej wyraził chęć wyjazdu, co o. Kałuża potraktował bardzo poważnie. W niedługim czasie otrzymał zaproszenie na ingres bp Jerzego Mazura, który został powołany do diecezji syberyjskiej. Już było mu trudno wycofać się z tej decyzji. (więcej…. http://www.parafia-wierzbnik.pl/articles.php?article_id=558)

W 1999 wyjechał na miesiąc do Norylska. Tam spotkał się z biskupem Jerzym Mazurem, który zachęcił go, aby przyjechał już na stałe. W roku 2000 pojechał pociągiem do Moskwy. Następnie z Moskwy samolotem do Irkucka. Tam odbył kurs językowy. Razem z nim w kursie uczestniczyło kilkunastu misjonarzy i misjonarek różnych narodowości. Po skończonym kursie udał się do biskupa, który wysłał go do Norylska. Tutaj spotykał się z bardzo ciepłym przyjęciem i ludzkimi sercami otwartymi na Boga.

Po krótkiej historii związanej z utworzeniem łagrów – obozów pracy, opowiedział ciekawą historię cmentarza w Norylsku. Na którym są pochowani więźniowie łagrów, którzy nie przeżyli obozów pracy. Cmentarz składa się z II części. W pierwszej części są pochowani więźniowie. Na każdym z nich znajdują się oznaki wiary. Na chrześcijańskich grobach krzyż, na muzułmańskich półksiężyc, na grobach żydowskich świeczniki, dzban i misa itd. Na drugiej części są pochowani ludzie z czasów odwilży politycznej. Na nich nie ma już żadnych oznak religijnych. Zamiast nich pojawiają się czerwone gwiazdy. Ta rzeczywistość –mówi kaznodzieja - nieustanie mnie mobilizuje do zastanowienia się dlaczego tak jest? Dlaczego w czasach zakazu religijnego ludzi umieszczają symbole religijne? A w czasach, kiedy można było przyznać się do wiary na grobach nie ma oznakach religijnych. Ten cmentarz jest wyrzutem sumienia? Jest krzykiem o sens naszej wiary? Dlatego ksiądz rekolekcjonista na końcu swojego kazania postawił kilka pytań: - Do kogo należy moje serce? - Czy jest ono Chrystusowe? - Czy jesteśmy Chrystusowi? Ci więźniowie z norylskiego cmentarza, z tej pierwszej części, nie wstydzili się Chrystusa. - Czy jesteśmy naprawdę Chrystusowi?
Po południu na Gorzkich Żalach przybliżył nam dwie postacie uczniów Chrystusa: Piotra i Judasza. Na podstawie tych apostołów pokazał nam jak one odkrywały prawdy o Chrystusie i jego miłości. Tylko Piotr mimo zaparcia potrafił do końca uwierzyć i zaufać miłości Chrystusa. W przeciwieństwie do Piotra Judasz, który zdradził swojego mistrza nie potrafił zaufać miłosierdziu. Dlatego rekolekcjonista zakończył swoje rozważania pasyjne stwierdzeniem, abyśmy jak Piotr potrafili zaufać do końca miłosierdziu Bożemu. Po nabożeństwie Gorzkich Żali - zarówno w Jankowicach jak i w Wierzbniku odbyła się projekcja multimedialna na temat Syberii i jego parafii, która liczy sobie 2 tysiące kilometrów wzdłuż Jeniseju, w północnej części Krasnojarskiego Kraju. Sięga od Norylska i portu Dudinka na północy do wsi Jarcewo na południu. Latem – mówił ks. Andrzej przemieszcza się w poszukiwaniu swoich katolickich parafian rzecznym stateczkiem. Zimą niezbędnym atrybutem syberyjskiego duszpasterza staje się często śmigłowiec.

Drugi dzień rekolekcji rozpoczął się od spotkań z dziećmi, z którymi rozmawiał na temat zwierząt żyjących na Syberii. W tym dniu zatrzymał się przy syberyjskim niedźwiedziu. Sentencją spotkania było wołanie, abyśmy byli silni, mocni wiarą w Boga, jak mocny jest niedźwiedź syberyjski.
Na wieczornych mszach św. też zachęcał dorosłych wiernych , aby byli mocni Duchem. Na początku kolejnego kazania rekolekcyjnego ukazał postać św. Serafina z Sarowa.
Serafin z Sarowa to ostatni kanonizowany święty przed rosyjską rewolucją 1917 roku, ulubiony patron prawosławia, powoli odkrywany także przez katolików. Całe życie spędził w małym, zagubionym wśród lasów monastyrze w Sarowie. Każdego napotkanego witał słowami: „Radości moja! Chrystus zmartwychwstał!”. Jan Paweł II napisał o nim: „To, obok św. Franciszka z Asyżu, jeden z większych mistyków Kościoła”.
 
Serafin, a właściwie Prochor – bo takie imię otrzymał na chrzcie – urodził się 19 lipca 1759 roku w Kursku. Był drugim synem Izydora i Agaty Moszninów, którzy pochodzili z bogatej rodziny kupieckiej. Rodzice żyli bardzo pobożnie, a ich dom był otwarty dla biednych. Z wdzięczności za dobro, jakim ich Bóg obdarzył, postanowili nawet wybudować w Kursku świątynię.

Izydor zmarł, kiedy Prochor ukończył trzy lata. Wychowaniem dzieci zajęła się wtedy matka, dzielna kobieta, która wzięła na swoje barki również nadzór nad rozpoczętą budową kurskiej świątyni.
Jeszcze przez trzy lata po tym wydarzeniu Serafin żył w swojej pustelni i zachowywał całkowite milczenie. Potem, na prośbę przełożonego, wrócił do monastyru, ale w swojej celi dalej prowadził życie pustelnicze. W listopadzie 1825 roku miał we śnie widzenie, podczas którego Matka Boża nakazała mu pozostawić odosobnienie i służyć ludziom potrzebującym nawrócenia, pocieszenia i duchowego kierownictwa. Tak rozpoczął się ostatni etap życia Serafina. 66-letni mnich otworzył drzwi swojej celi dla wszystkich. Przychodziło do niego wielu potrzebujących – codziennie odwiedzało go ponad 2 tysiące osób. W ten sposób posługiwał jeszcze osiem lat.

Wszystkim mówił o tym, że celem życia chrześcijanina jest zdobywanie Ducha Świętego, co można osiągnąć jedynie poprzez czyny osadzone w wierze: „Tylko dobro czynione ze względu na Chrystusa ma moc pozyskania Ducha Bożego. Nie jest to zdobywanie cnoty dla niej samej, za czym stoi nierzadko miłość własna, chęć zasłużenia sobie na przychylność Boga. Gdy modlisz się czynem, działaniem, nie musisz już dzielić czasu na pracę i modlitwę. Duch Święty przebóstwia wtedy wszystko, co robisz i czym żyjesz. Codzienność staje się modlitwą. Wszystko, czego dotyka Duch Święty, przemienia się w radość. Staraj się zjednoczyć twoje serce, przyjmij do twego serca pokój, a wtedy tysiące osób, które są wokół ciebie, zostaną zbawione”.

II dzień został zakończony nauką stanową dla małżeństw i rodzin. Ks. Andrzej opowiedział historię miłości pewnej pary. Wszystko działo się przed II wojną św. Pierwsze spotkania. Prawdziwa miłość. Nadzieja na wspólne życie w małżeństwie. Zaplanowany ślub. A tu wybuch wojny. Mobilizacja wojska. Zakochany młodzieniec otrzymuje wezwanie do wojska. Dzięki Opatrzności udało mu się przeżyć wojnę. Po skończonej wojnie postanawia odszukać swoją partnerkę w miłości. W trakcie poszukiwania dowiaduje się, że ona już wyszła za mąż. Okropny ból, rozterka serca. Miał taki moment, aby ją odwiedzić, ale ostatecznie nigdy tego pomysłu nie zrealizował, żeby nie robić sobie wzajemnego bólu. On nigdy się nie ożenił, bo żył pierwszą miłością. Kończąc tą bardzo barwną historię życzył wszystkim małżeństwom i rodzinom tak pięknej i wiernej miłości do końca.
Trzeci dzień podobnie jak poprzedni rozpoczął się od spotkania z dziećmi. Tutaj wszystkich swoich maluczkich słuchaczy słowa Bożego zachęcał do prawdziwej przyjaźni z Bogiem. Jako z przykład przyjaźni pokazał na czym polega przyjaźń w stadzie wilków. Wilk nigdy nie chodzi sam zawsze we wspólnocie. Między nimi jest prawdziwa przyjaźń. Dlatego ks. rekolekcjonista zachęcał dzieci, abyśmy byli zawsze przyjacielscy jak wilki.

Na wieczornej mszy św. mówił, że wielu jeszcze nie spotkało Pana Jezusa, wzywał wszystkich naszych wiernych, aby byli misjonarzami Ewangelii. Nikt nie musi wyjeżdżać na dalekie misje. Wszyscy możemy się stać misjonarzami w własnych środowisk dając swoją postawą świadectwo wiary, świadectwo przyjęcia Jezusa do swojego życia. Dlatego na przykładach swoich wiernych pokazał jak oni wzajemnie siebie ewangelizują. Tak mamy stać się świadkami Ewangelii, wnosząc w świat promień światła. Na końcu poprosił o modlitwę w intencji misji. Modlitwa o ewangelizację świata może też być najpiękniejszym wyrazem misyjności wiernych. Niech wśród ludu chrześcijańskiego coraz bardziej wzmacnia się modlitwa jako niezastąpiony środek duchowy dla szerzenia pomiędzy wszystkimi narodami światła Chrystusa, „światła przez antonomazję”, która oświeca „ciemności historii”.

Po wieczornej mszy św. odbyło się spotkanie z młodzieżą. Na tym spotkaniu przedstawił historię nawrócenia chłopca z domu dziecka, który przyjmując wiarę stał się jej zaczynem dla innych mieszkańców domu dziecka. To był taki namacalny przykład misjonarza świeckiego.
Ostatni dzień rekolekcji rozpoczęliśmy tradycyjnie od spotkań z dziećmi. Najpierw w południe o godz. 12.00 w Jankowicach Wielkich, a popołudniu o godz. 15.30 w Wierzbniku. Podobnie jak w poprzednich dnia w rozważaniach rekolekcyjnych ks. Andrzej posłużył się kolejnym zwierzęciem syberyjskim. Tym razem reniferem. Zwracając na jego posłuszeństwo względem swojego Pana zachęcał dzieci do posłuszeństwa Bogu, naszemu Panu. Stąd hasło tego dnia „bądźmy posłuszni, jak renifer. Pod koniec mszy św. został rozstrzygnięty kolejny konkursy plastyczny. Po końcowym błogosławieństwie wszystkie dzieci otrzymały kalendarze misyjne.

Wieczorne msze były ostatnim spotkaniem rekolekcyjnym dla dorosłych. Na zakończenie ksiądz rekolekcjonista dał jeszcze jeden przykład syberyjski. Pewne małżeństwo został zesłane na Syberię. W trakcie podróży zostają rozdzielenie. Żona z dziećmi została wysłana na daleką wieś syberyjską, a mąż pozostał w lagrach sowieckich. W którymś momencie przyszły dla niego z Moskwy papiery zwracające mu wolność. Mógł opuścić łagier. Wyruszył na poszukiwanie swojej rodziny. Szedł pieszo wzdłuż Jeniseja. Po dwóch miesiącach dotarł do wioski, gdzie czekała na niego żona i dzieci. Historia ta pokazuje do czego może doprowadzić autentyczna miłość. Na zakończenie kazania ksiądz życzył naszym parafianom, aby pośród nas było tyle prawdziwej wiary i miłości jak w tamtej rodzinie.

Rekolekcje się już zakończyły. Pozostaną dla nas miłym wspomnieniem. Ani razu nie powiało syberyjskim chłodem, a wręcz przeciwnie wiało ciepłem, serdecznością i miłością. Dlatego jesteśmy wdzięczni ks. Andrzejowi za każde Boże słowo i za każdy znak Bożej Miłości. Zapewniamy o naszej modlitwie w intencji ks. Andrzeja i jego parafian

Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies
rm lumen trwam plus nasz dziennik gosc niedzielny