Maile uzdrowienieDrukuj

Jest rok 20l3. Na zdjęciu czternastoletni chłopiec w objęciach papieża Franciszka. Przytula się do białej sutanny, płacze. Pietro jest bardzo wzruszony i świadomy tego, że jego życie ma szczególne znaczenie, bo według współczesnych standardów lekarskich miało już go nie być na świecie.

25 czerwca 2002 roku po cesarskim cięciu przyszedł na świat chłopczyk. Nie mógł złapać oddechu. Okazało się, że jego organizm nie wytworzył części płuc. Sytuacja wydawała się być beznadziejna. Malec został podłączony do aparatury, która oddychała za niego.

Lekarze radzili rodzicom szybko ochrzcić dziecko. Ci poprosili o to ojca Antonia. Ten kapłan już od ośmiu lat zbierał świadectwa uzdrowień za wstawiennictwem małżeństwa Martin, rodziców św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Wręczył im więc obrazek z ich wizerunkiem ze słowami: "Módlcie się do nich o pomoc!': Patrząc na swoje maleństwo zamknięte w inkubatorze, podpięte do rurek i rureczek, szukali w nich nadziei i wiary.

Gdy rodzice wrócili do domu, wraz z pozostałymi dziećmi i przyjaciółmi ze wspólnoty "Komunia i Wyzwolenie" uklękli do modlitwy. Jakimś dziwnym trafem członkowie wspólnoty także przynieśli ze sobą wizerunek rodziców św. Tereski. To był już bardzo czytelny znak.

Tata Pietra chwycił za słuchawkę telefonu, siadł przy klawiaturze komputera. Dzwonił i pisał maile do znajomych na całym świecie. Prosił o modlitwę za wstawiennictwem małżeństwa Martin. Spotykał się ze zdziwieniem i niedowierzaniem. Wielu z jego znajomych od lat nie było w kościele, ale zgodzili się pomóc. To był pierwszy cud, a potem pierwszy krok do nawrócenia. Rozpoczęto intensywną nowennę.

Tymczasem stan dziecka się pogarszał. Lekarze twierdzili, że nie ma dla niego nadziei. Nie mogło oddychać samo. Chcieli odłączyć maleństwo od aparatury. Zrozpaczeni rodzice poprosili, aby pozwolono im dokończyć nowennę. "Módlcie się, ale my musimy go odłączyć" - odpowiedział lekarz, a na korytarzu szepnął do ucha swojemu koledze, żeby przemówił im do rozumu.

Nadszedł dzień ostatniego spotkania. W drzwiach przywitała rodziców pielęgniarka i ponagliła ich słowami: "Co to za miny? Chodźcie, bo się coś dzieje!". Stanęli przy inkubatorze. Lekarze odłączyli aparaturę. Chłopiec oddychał sam. Badanie wykazało, że płuca Pietra są zdrowe i kompletne ...

Ten przypadek uznano za cud. Papież Benedykt XVI dzięki niemu ogłosił rodziców św. Teresy błogosławionymi.

Pietro jako czternastolatek pojechał do Rzymu, aby osobiście spotkać się z papieżem Franciszkiem. Ojciec Święty mocno go przytulił. Chłopiec płakał rzęsistymi łzami. Papież pogłaskał go czule, a ten powiedział wzruszony: "Teraz już rozumiem. To, że żyję, oznacza, że tak mocno ukochał mnie Jezus".

Za: http://gosc.pl/doC!2413215.Znak-i- Boga
M. Krzyszkowski, „Dzieci Pana Boga”, wyd. Rafel, rok 2015 str. 44 - 45

Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
Kliknij przycisk `Akceptuję`, aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności. Przeczytaj informacje o używanych przez nas Cookies
rm lumen trwam plus nasz dziennik gosc niedzielny