Bułka z masłem i parówka od ks. Jerzego
- 21.10.2015
- Cudowne historie - "Dzieci Pana Boga"
- 1266 Czytań
Niestety, operacja na sercu tak małego dziecka możliwa była do przeprowadzenia tylko w Stanach Zjednoczonych, a na to nie było szans. Diagnoza brzmiała zatem jak wyrok śmierci.
Rodzina chłopca podjęła modlitewny szturm do nieba. Włączyli się w to członkowie rodziny i przyjaciele. Jednak przełom nastąpił po uruchomieniu specjalnego kanału łączności z niebem za pośrednictwem szczególnej osoby.
Jedna z przyjaciółek rodziny była rzeźbiarką. Kiedy Tomek znalazł się w stanie beznadziejnym, kończyła właśnie pomnik ks. Jerzego Popiełuszki. Dowiedziawszy się o stanie chłopca, wiedziona wewnętrznym impulsem, padła na kolana, odmówiła różaniec i pomodliła się o wstawiennictwo kapłana, którego rzeźbę właśnie ukończyła. Wewnątrz swego serca słyszała jego pocieszający głos, że wszystko będzie dobrze, że Tomek z tego wyjdzie, tylko będzie to długo trwało ...
Kiedy mama chłopca rano odwiedziła synka w szpitalu, okazało się, że jego stan zmienił się radykalnie. Lekarze nie wierzyli własnym oczom. Tomek przywitał mamę okrzykiem: "Mamo! Jeść!". Nic dziwnego, przecież nie jadł od dwóch tygodni. Dostał duży kawałek bułki z masłem i parówkę. Jednak brakowało mu czegoś jeszcze. Ulubionego ketchupu. Ten niezwyczajny dla szpitalnego jedzenia dodatek udało się w końcu także zorganizować.
Mijały kolejne dni w szpitalu. Serce chłopca wciąż nie wyglądało tak jak powinno, jednak powoli zaczynało wracać do normalnego życia. Najpierw Tomek poruszał się na wózku. Później z wolna spacerował po szpitalu, aż w końcu puścił się biegiem. Kiedy wychodził ze szpitala, był jak jego rówieśnicy. Jako szesnastolatek uprawiał sport, grał w koszykówkę. Miał 190 centymetrów wzrostu. Wiedział, komu zawdzięcza życie.
Ksiądz Popiełuszko został beatyfikowany 6 czerwca 2010 roku w Warszawie. Mama Tomka przeżyła to w sposób szczególny. Ona i jej syn zdawali sobie sprawę, jak bardzo ten skromny kapłan z Warszawy jest wciąż obecny w życiu tych, którzy go kiedyś poznali. Do dzisiaj jednak wspomina ten przełomowy dzień, kiedy patrzyła, z jaką radością jej syn zjadł swój pierwszy posiłek po długich dniach choroby. Niepozorna parówka z ketchupem stała się niemal symbolem cudu, niezwykłym upominkiem od ks. Jerzego.
M. Krzyszkowski, „Dzieci Pana Boga”, wyd. Rafel, rok 2015 str. 46 - 48